DTM: Paffett wzywa sędziów do rozprawienia się z niebezpieczną jazdą. Zaszli mu za skórę Tomczyk i Spengler

Po rozegranym ubiegłego weekendu na torze Hockenheimring pierwszym wyścigu sezonu 2013 serii DTM, wicemistrz Gary Paffett wezwał sędziów, aby skończyli z pobłażliwością wobec niebezpiecznej jazdy. Doświadczonemu Brytyjczykowi, który zajął czwarte miejsce, we znaki dali się dwaj reprezentanci BMW - były czempion Martin Tomczyk oraz aktualny Bruno Spengler. Podczas 13. okrążenia wyścigu obaj wykonali jak to określił "niedopuszczalne" manewry i uważa, że powinni byli zostać za nie ukarani.

Zobacz także: Galeria zdjęć z weekendu wyscigowego DTM na Hockenheimringu »

„Martin doszedł mnie jadąc na miękkich oponach. Nie broniłem się, nie było sensu". - relacjonował Paffett serwisowi Autosport. „Gdy później to ja go złapałem i walczyliśmy z Bruno, zahamował przede mną na prostej. Nie rozumiem, dlaczego ludzie robią tak głupie rzeczy. Później z nim rozmawiałem i powiedział, że nie hamował, tylko miał buksowanie kół. Ale na powtórce telewizyjnej widać, jak zapaliły mu się światła stop.

Gary Paffett

„Lekkie zderzanie się bokami jestem w stanie zaakceptować, lecz gdy specjalnie hamujesz przed kimś na prostej, to nie ściganie. Po prostu niebezpieczna, lekkomyślna jazda i powinieneś dostać karę".

Tomczyk zaszedł Paffettowi za skórę również zeszłego roku na Zandvoort. Kolizja z kierowcą Mercedesa, do której doprowadził, kosztowała go cofnięcie na starcie kolejnego wyścigu. Paffett nie ma wątpliwości, że ostatniej niedzieli sędziowie powinni ukarać też Spenglera. Kanadyjczyk przy wyprzedzaniu go dwukrotnie zjechał wszystkimi kołami poza tor.

„Zrobił coś sprzecznego z regulaminem i tutaj nie ma żadnych wątpliwości". - mówił Gary. „(Ale) nie dostał kary. To pokazuje brak kontroli nad egzekwowaniem przepisów".