Motorsport  »  Sporty samochodowe  »  Michał Byśkiniewicz po Brnie
Michał Byśkiniewicz

Michał Byśkiniewicz po Brnie

2010-09-29 - Ł. Łuniewski     Tagi: Brno, Byśkiniewicz
Zostać Mistrzem Polski w pierwszym pełnym sezonie moich startów - lepszego początku przygody z poważnym ściganiem nie mogłem sobie wymarzyć. Dla mnie zawody w Brnie zapowiadały się wyjątkowo emocjonująco i rzeczywiście takie były. Nigdy wcześniej nie ścigałem się na tym torze, a stawka zawodów była bardzo cenna - tytuł mistrza Polski w sprintach samochodów do 2 litrów pojemności oraz tytuł wicemistrza w Endurance. Weekend rozpoczął się bardzo nerwowo, bo podczas kwalifikacji do wyścigu długodystansowego w moim Renault Clio awarii uległ silnik. Nagle wszystko wywróciło się do góry nogami, bo jeśli szybko nie znajdzie się drugi motor to nie wystartuję do wyścigu Endurance, ani do sprintu. W tym miejscu bardzo chciałbym podziękować Tomkowi Gajewskiemu, który bez wahania pożyczył mi silnik. Motor przywiózł z Warszawy mój Tata, któremu także dziękuję za nieprzespaną noc. Nie spali również moi mechanicy BRS Racing, którzy musieli zrobić przerzutkę - za co także należą się wielkie słowa pochwały. Pomoc i wysiłek wszystkich tych ludzi sprawił, że przystąpiłem do zawodów. W wyścigu Endurance drugi raz moim zmiennikiem był Rafał Rulski. Jechałem jako pierwszy. 10 minut przed planowaną zmianą, na tor wyjechał safety car. Od razu zjechałem do depo i samochód oddałem w ręce Rafała. Na jego zmianie, ok. 25 minut przed końcem zaczęło padać. Nie zdecydowaliśmy się na zakładanie deszczówek. Rafał pojechał wyśmienicie. Na mecie byliśmy najszybszą polską załogą. Zdobyte punkty dały nam tytuł drugiego wicemistrza Polski. Na ten tytuł zapracował także Andi Mancin, który pojechał ze mną dwa wyścigi.

Jeszcze bardziej szczęśliwy był dla mnie wyścig sprinterski. Startowałem z ostatniego pola, ponieważ nie brałem udziału w kwalifikacjach. Wyścig odbywał się po mokrym torze i naprawdę łatwo było wypaść. Na dodatek nigdy wcześnie nie jeździłem moim Clio po mokrym. Na szczęście po zaciętej walce - momentami bardzo ryzykownej - udało mi się wyprzedzić mojego największego konkurenta w drodze po mistrzowski tytuł - Filipa Mocie. Trudno mi jest opisać radość, gdy mijając linię mety zobaczyłem flagę z szachownicą. Pomyślałem: - Matko, jestem mistrzem Polski! Sporty motorowe zawsze były moją pasją. Najpierw przez wiele lat byłem kibicem. Później poznawałem je z perspektywy dziennikarza. Teraz wiem jak smakuje zwycięstwo i jak wiele różnych czynników musi się złożyć, aby odnieść w tym sporcie sukces. Nie zasmakowałbym go, gdybym na swojej drodze nie napotkał odpowiednich ludzi. Dziękuję za wsparcie właścicielom firm: EMKA, MAJA Hurt-Detal Małgorzata Gąska, Cpark oraz chłopakom z AutoAuto. Dziękuję Maćkowi Wisławskiemu za cenne wskazówki i wdrożenie mnie w świat motorsportu. Chciałby także podziękować Adamowi Kornackiemu za dzielenie się swoim doświadczeniem i pomoc w wyborze samochodu; Rodzinie - za ciągły doping i wsparcie duchowe.

Sezon wyścigów dopiero się kończy, ale już trzeba myśleć o przyszłym. Marzeń jest wiele. Mam nadzieję, że uda mi się zasiąść za kierownicą jakiegoś samochodu i przeżyć równie ekscytujący sezon. Przy okazji zapraszam do oglądania relacji z zawodów w Brnie w programie Auto-Sport TVN TURBO. Premierowy odcinek w czwartek, 30 września o godz. 20.55.



źródło: informacja prasowa

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Michał Byśkiniewicz po Brnie

Newsletter
Galerie zdjęć