Podsumowanie weekendu w motorsporcie: Marquez wygrywa w MotoGP, Vinales upada

Marc Marquez broniący tytułu mistrza świata MotoGP odniósł pierwsze zwycięstwo w sezonie 2017, wygrywając minionego weekendu GP Ameryk.
Tymczasem jego główny rywal - triumfator dwóch pierwszych tegorocznych wyścigów i nowy as Yamahy Maverick Vinales - upadł. W Stanach Zjednoczonych zatem odwróciły się role z poprzedniego GP Argentyny. Ale po kolei... W kwalifikacjach Marquez oraz Vinales stoczyli zażarty pojedynek o pole position. Ostatecznie starszy Hiszpan pokonał młodszego o 0,130 sekundy. Reszta została wyraźnie w tyle.

W wyścigu Marquez spadł na starcie za zespołowego partnera Daniego Pedrosę, który objął prowadzenie z czwartego pola. Ale gdy zbliżał się półmetek zawodów, Marc wrócił przed kolegę z teamu. Po utracie pozycji lidera Pedrosa początkowo nie dawał Marquezowi się oddalić, lecz ostatecznie finiszował ponad pięć sekund za nim.

Vinales na starcie spadł nie tylko za Pedrosę, ale i za swojego kolegę z teamu Valentino Rossiego. Najgorsze było jednak jeszcze przed nim. Zamiast odrabiać straty, wywrócił się na drugim okrążeniu i nie osiągnął mety. Po wszystkim powiedział, że nie miał tak dziwnego wypadku w całej karierze i przekonywał, że wydarzył się nie z jego winy. Narzekał na nierówną pracę ogumienia Michelin.

Odpadając Vinales stracił prowadzenie w punktacji - na rzecz Rossiego, który pod koniec wyścigu na COTA jak Marquez wrócił przed Pedrosę. Tym samym zajął drugą pozycję.Wcześniej słynny Włoch dostał 0,3-sekundową karę czasową za ścięcie toru w pojedynku z debiutantem i urzędującym mistrzem Moto2 - Johannem Zarco, ale nie przeszkodziło mu to, ponieważ minął metę 2,343 sekundy przed Pedrosą.

Niemniej po zawodach Rossi miał pretensje do Zarco o oryginalny atak.

Z kolei w trakcie kwalifikacji to Rossi naraził się rywalowi - Vinalesowi, przeszkadzając zespołowemu koledze na szybkim okrążeniu. Maverick gestykulował w stronę Valentino z motocykla, aczkolwiek później bagatelizował całą sytuację.

Jorge Lorenzo ciągle uczący się jeździć na jednośladzie Ducati, w Stanach Zjednoczonych zakwalifikował się do wyścigu na szóstym miejscu, ale zajął w nim tylko dziewiątą lokatę. Długo podążał jako siódmy, lecz stracił dwie pozycje na finałowych okrążeniach.W przeciągu całego Grand Prix kibice oglądali wiele wypadków. Podczas samego treningu nr 3 upadło ośmiu zawodników, w tym Marquez - dwukrotnie. Największego pecha miał kolejny obok Zarco nowicjusz - Alex Rins. Nękany kontuzjami reprezentant Suzuki złamał lewy nadgarstek i nie wziął udziału w zawodach. Ominie prawdopodobnie jeszcze parę następnych eliminacji.  Ma pauzować minimum sześć tygodni.Po trzeciej rundzie sezonu Rossi prowadzi w tabeli łącznej z przewagą 6 oczek nad Vinalesem. Marquez jest trzeci. Jego "Doktor" wyprzedza o 18 punktów.
Kolejna wygrana Ekstroma w WRX

Podczas gdy w USA rozgrywano wyścig MotoGP, w Portugalii przeprowadzano drugą rundę Rallycrossowych Mistrzostw Świata.
Podobnie jak w pierwszej - i jak w MotoGP - najlepszy okazał się obecny czempion Mattias Ekstrom (Audi S1). Szwed posiadający w dorobku również dwa tytuły w DTM, miał bądź co bądź trudną przeprawę w Montalegre.Ruszając do finałowego wyścigu z pierwszego rzędu wspólnie z byłym mistrzem WRX i WRC - Petterem Solbergiem (VW Polo GTI), od razu spadł za Norwega. Był atakowany też przez jego zespołowego partnera Johana Kristofferssona.

Ekstrom w tej sytuacji od razu udał się na Joker Lap. W ślad za nim poszli Sebastien Loeb i Timmy Hansen (obaj Peugeot 208).

Po powrocie na główny tor, Ekstrom zajmował 4. miejsce, ale szybko zbliżył się do liderującego Solberga, Kristofferssona oraz kolegi z teamu Reinisa Nitissa. Pomógł mu w tym kapeć pierwszego z wymienionych.Gdy "Dżokery" zaliczyli wszyscy, Ekstrom odzyskał pierwszą lokatę. W drugiej połowie wyścigu jeszcze był naciskany przez szarżującego Loeba, ale nie dał się legendzie WRC.

Podium uzupełnił Kristoffersson.

Hansen był czwarty, Nitiss piąty, a Solberg ukończył zmagania na feldze, daleko za rywalami.

O debiucie w WRX naszego Martina Kaczmarskiego napiszemy w newsie poświęconym startom Polaków.

Triumf Newgardena w IndyCar

W Stanach Zjednoczonych oprócz wyścigu MotoGP zorganizowano jeszcze m. in. zawody IndyCar. Popularny cykl wystartował na torze Barber Motorsports Park w Alabamie.
Zwyciężył Josef Newgarden, odnosząc pierwszą wygraną odkąd jeździ dla topowego zespołu Penske (i czwartą w karierze). Amerykanin jak Ekstrom w WRX skorzystał na przebitej oponie lidera - zespołowego kolegi Willa Powera, który prowadził przez 60 z 90 okrążeń.Newgarden przejął pierwsze miejsce od Australijczyka na 77. kółku i już go nie oddał, choć miał na ogonie Scotta Dixona.

26-latek przebił się na pierwszą lokatę z siódmej pozycji startowej.

Obok niego i Dixona, na podium stanął również obrońca tytułu Simon Pagenaud. Natomiast pechowy Power wylądował na 14. miejscu.W klasyfikacji generalnej na czele cały czas jest Sebastien Bourdais. Newgarden okupuje trzecią pozycję, mając przed sobą jeszcze Dixona. Z kolei Pagenaud plasuje się na czwartej lokacie. Dzielą ich wszystkich małe różnice punktowe. Do grupy liderów należy też piąty James Hinchcliffe.

Inauguracja sezonu Drift Masters GP dla lidera Formuły DRIFT

Emocje były i w Polsce. Na Torze Poznań rozegrano pierwszą rundę naszej ligi driftingowej Drift Masters Grand Prix.

Otwarcie sezonu należało do Jamesa Deane’a, 25-letniego Irlandczyka, który jest aktualnym wicemistrzem cyklu, a trzy tygodnie temu wygrał pierwsze tegoroczne zawody amerykańskiej Formuły DRIFT.W finale rozgrywanym przy przelotnych opadach deszczu i gradu Deane zmierzył się z zaledwie 17-letnim Adamem Zalewskim. Pokonał młodego Polaka dopiero w dogrywce. Po remisie punktowym, zwyciężył zgodnie z przepisami dzięki wcześniejszemu zwycięstwu w  kwalifikacjach.

Mistrz Drift Masters GP we wszystkich trzech wcześniejszych latach istnienia ligi i jedyny Polak w Formule DRIFT - Piotr Więcek - zakończył rywalizację w Poznaniu na TOP 16. Spowolnił go pechowy dobór opon przed przejazdem, podczas którego rozszalała się ulewa.

Jeszcze szybciej odpadł wracający pod skrzydła Budmat Auto Drift Teamu  Dawid Karkosik. Jego zatrzymała na etapie TOP 32 awaria turbosprężarki.

Obok Deane'a i Zalewskiego, na podium stanął Ivo Cīrulis. Łotysz pokonał w zaciętym pojedynku o 3. miejsce Bartosza Stolarskiego.