DTM: Spengler nie traci nadziei na obronę tytułu. "Powrócę groźny jak lew"

Bruno Spengler wciąż mierzy w drugie z rzędu mistrzostwo DTM, mimo że po dwóch wyścigach bez punktów, jego szanse na obronę tytułu drastycznie zmalały.

Na półmetku sezonu 2013 as BMW był wiceliderem klasyfikacji generalnej i tracił zaledwie dwa punkty do pierwszego Mike'a Rockenfellera z Audi. Jednak przez kolizje sierpniowe zawody na Moscow Raceway oraz Nurburgringu ukończył poza czołową dziesiątką. Spadł na czwartą pozycję w tabeli łącznej, a dystans dzielący go od lidera wzrósł aż do 39 oczek. Choć pozostały już tylko trzy rundy, Spengler nadal wierzy, że może utrzymać mistrzowską koronę.

„Odrobienie 39 punktów wydaje się ciężkim zadaniem, bo za zwycięstwo przypada tylko 25, ale to wykonalne". - powiedział Kanadyjczyk serwisowi Autosport. „Zobacz, jak szybko zmienia się sytuacja w tym sezonie; Mercedes miał problemy, a teraz jest najlepszy. My na początku byliśmy najszybsi, obecnie zawodzimy.

„Teraz może przyjść kolei na kłopoty Audi. Musimy być gotowi, aby to wykorzystać i odrobić dużo punktów. Ja jestem gotów. Na Oschersleben powrócę groźny jak lew".

Oba ostatnie wypadki Spengler miał z kierowcami Audi. Na Moscow Raceway obrócił go Miguel Molina, na Nurburgringu przeszkodził Filipe Albuquerque. Bruno nie chciał wprost oskarżać marki z Inglostadt o instruowanie swoich zawodników, aby osłabili jego pozycję w rywalizacji z Rockenfellerem, zaznaczył jednak, że jeśli nie obroni tytułu, właśnie przez te stłuczki. „Każdy kto ma oczy widział, co się stało. Nie muszę nic wyjaśniać". - mówił Spengler. „Straciłem dużo punktów i w Rosji, i na Nurburgringu. (...) Jeżeli nie zostanę mistrzem po raz drugi, zdecydowanie za przyczynę będzie można wskazać te dwa wyścigi".