Motorsport  »  Sporty samochodowe  »  GSMP: Wypowiedzi kierowców po Banovce 2012 (dodano: Sowa)
GSMP: Wypowiedzi kierowców po Banovce 2012

GSMP: Wypowiedzi kierowców po Banovce 2012 (dodano: Sowa)

2012-08-08 - G. Filiks     Tagi: GSMP, Wyścigi Górskie, Banovce
Prezentujemy wypowiedzi kierowców Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski po 11. i 12. rundzie sezonu, rozegranych w pobliżu słowackiej miejscowości Banovce. Rafał Grzesiński (Mitsubishi Lancer Evo): „Dla mnie sezon się już zakończył w Banovcach. Zdobyłem upragniony tytuł Mistrza Polski w grupie N. Cóż tu dodać, chyba nic. Plan został zrealizowany w 100%. Osiem razy stawałem na pierwszym stopniu podium, trzy razy na drugim i raz nie ukończyłem wyścigu. To chyba najlepszy sezon w górach, jaki jechałem. Było po prostu efektywnie. Za cały sezon wsparcia i stalowych nerwów chciałem podziękować rodzinie oraz sponsorom (...). Gratuluję Peterowi Jurenie za mega czas jaki wykręcił N-kowym Lancerem. To przepaść do nas, więc musiał naprawdę pojechać na 110%. Gratuluję Waldkowi wygranej w niedzielę, no i dziękuję za świetną rywalizację w tym sezonie jakiej mi dostarczył. Banovce były zorganizowane wzorowo, wszystko było tak jak powinno. Tylko podczas drugiego dnia musieliśmy czekać na starcie, ale to małe potknięcie nie rozmyje dobrego wrażenia jakie wywieźliśmy ze Słowacji. Pogoda też sprawiła się na medal, a nawet powiem chyba przedobrzyła, bo w naszych kombinezonach gotowaliśmy się jak jajka na twardo. Z pewnością w przyszłym roku wrócę na ta trasę powalczyć z ekipą Słowaków. To już koniec, ale i początek nowej jakości w mojej karierze. Na przyszły sezon będzie auto grupy Open i liczę, że kibice będą mnie dopingowali w 2013 roku w walce o tytuł Mistrza Polski GSMP. Dziękuję Wam za ten sezon - był niesamowity, a wy kibice dopingowaliście mnie jak nigdy dotąd". Tomasz Nagórski (Subaru Impreza WRX): „Bardzo cieszyłem się na rundę GSMP w Banovcach. To wymagająca, techniczna trasa, przed która czułem duży respekt wiedząc, ze jej dobra znajomość jest kluczem do zwycięstwa. Wielu polskich zawodników zna Banovcowe zakręty od lat, ja natomiast znałem trasę tylko z onboardów, dlatego nie liczyłem na zwycięstwo, a tym bardziej na rekord trasy. Niestety z powodów technicznych nie pojechaliśmy sobotniej rundy. Bardzo dziękuje zespołowi Bełtowski Motorsport, bez pomocy którego nasz niedzielny start byłby niemożliwy. A także całemu zespołowi 4Turbo za zaangażowanie i ogrom pracy. Mając koło siebie takich ludzi, czuję się największym zwycięzcą bez względu na osiągane wyniki".

Waldemar Kluza (Mitsubishi Lancer Evo IX):
„Plan na Banovce był jeden - walka od początku do końca. Od startu pierwszego podjazdu staraliśmy się realizować nasze założenia, ale jednak wracamy z  wyścigowego weekendu nie do końca zadowoleni. Z jednej strony niedzielna wygrana w grupie N to ogromny sukces i nagroda dla pracy jaką włożyliśmy w przygotowania, ale sobotnie wyniki pozostawiają spory niedosyt. Jestem zły na siebie za błąd, jaki popełniłem w drugim sobotnim podjeździe wyścigowym, kiedy wybierałem ciśnienie opon. Po prostu przekombinowałem i zwycięstwo uciekło nam o tysięczne części sekundy.  W niedzielę wyciągnąłem wnioski i w tym sezonie znów udało się stanąć na najwyższym stopniu podium słowackiej rundy. Trasa w Banovcach jest bardzo techniczna i nie wybacza żadnego najmniejszego błędu. To co cieszy to fakt, że szybko znalazłem odpowiedni rytm i miałem naprawdę ogromną przyjemność z jazdy. Przez cały weekend walka z moim rywalem Rafałem (Grzesińskim), była szaleńcza i jechaliśmy na 100% naszych możliwości. Rywalizacja w całej stawce była zresztą niesamowicie zacięta. Mam nadzieję, że naszą jazdą zgotowaliśmy wielkie emocje i odwdzięczyliśmy się za doskonałą atmosferę. Dziękuje wszystkim kibicom, całemu zespołowi i naszym sponsorom(...)".Marcin Kózka (Peugeot 106): „Cieszę się, że już jesteśmy po Banovcach. Pogoda jaka panowała przez trzy dni naszej obecności na Słowacji, to było istne piekło. Temperatury sięgały blisko 40 stopni, a w aucie mieliśmy po 60. Teraz będzie czas na urlop i przegląd pełny samochodu, który przez ostatnie dwa miesiące był mocno eksploatowany podczas 5 kolejnych wyścigowych weekendów. Tak jak nie lubiłem trasy w Banovcach, to w tym roku mi się zmieniło i stwierdzam, że jest to super odcinek, do tego na zawody przychodzi tysiące kibiców, którzy nas dopingują, wszystko jest sprawnie zorganizowane, jest miasteczko wyścigowe, jednym słowem rewelacyjna organizacja. Podczas tych zawodów miałem dwóch mocnych konkurentów Ewę Wójtowicz, która powróciła na trasy GSMP i Wojtka Gierala. W sobotę byłem trzeci, po kilku błędach, a w niedzielę udało się zająć 2. miejsce. Dziękuję moim sponsorom za wsparcie zagranicznego startu (...). Dziękuję ekipie PR (...) za pracę nad moim wizerunkiem. Do zobaczenia w Załużu na zakończeniu sezonu wyścigowego".
Piotr Soja (Lotus Exige): „Ogólnie weekend tragiczny, choć rozpoczęło się całkiem dobrze, bo w pierwszym sobotnim przejeździe treningowym byłem trzeci. Stwierdziliśmy, że jest realna szansa, żeby powalczyć o pudło. Później czas był mniej więcej ten sam, ale już byłem siódmy, potem jeszcze raz powtórzyłem czas, ale już byłem dziewiąty, jeszcze raz - i byłem dwunasty. Szukaliśmy przyczyn w mojej jeździe, ale w końcu doszliśmy do tego, że zaczynają się kończyć zupełnie nowe tylne opony. Reasumując - to, że przyczyną strat na Siennej były kończące się opony, było bardzo błędnym założeniem, bo przyczyną ich agonii były fatalne nastawy geometrii zawieszenia. Na Banovcach efekt tego był taki, że po czterech przejazdach wewnętrzna strona nowych Avonów już prawie się skończyła. W sobotę wieczorem przełożyliśmy stronami opony i przed niedzielną rundą wprowadziliśmy też radykalne zmiany w ustawieniach zawieszenia. W efekcie w pierwszym podjeździe treningowym był całkiem dobry czas, w drugim zszedłem poniżej dwóch minut, który to rezultat był realizacją przedstartowych zamierzeń. Niestety, jeszcze przed rozpoczęciem podjazdów wyścigowych, okazało się, że poczynione oszczędności w zakupach opon były zbyt duże (kupiliśmy tylko dwie nowe na tylna oś), bo przednie opony też nam zeżarło. Na pierwszym wyścigowym te gumy jeszcze jakoś działały, natomiast w drugim działać przestały, a konkretnie skończyła się przednia prawa. A że na trasie w Banovcach więcej jest lewych szybkich zakrętów, to trzeba było odpuścić, żeby gdzieś tam w przyrodzie nie zaparkować.  Zainstalowaliśmy w Lotusie procedurę startową i jest to radykalna poprawa - dzięki temu problem, który mieliśmy na Siennej z odjechaniem ze startu, został bardzo poważnie ograniczony. Na Słowacji wyprzedziłem Bełtowskiego, do Mikołajczyka brakło kilku dziesiątych sekundy, więc myślę, że przy pozytywnym ustawieniu kierowcy i samochodu była szans powalczyć o koniec pudła. Wyprzedziłem też Grzesińskiego, czyli N-kę, więc poszliśmy do przodu, ale to jeszcze nie jest to, o co nam chodzi. Podjęliśmy zatem decyzję, że musimy w końcu pojechać na tor do Poznania, by popracować nad ustawieniami samochodu. Za mało ostatnio jeździliśmy, a że w tym samochodzie jest tak dużo możliwości nastawów, to w efekcie coś z tym set-upem pochrzaniliśmy. Za trzy tygodnie są zawody w Poznaniu i na pewno tam wystartujemy. W piątek, po rozmowach ze sponsorem zostanie podjęta decyzja, czy na Załuż wsadzamy motor o jakieś 100 koni mocniejszy, żeby trochę poprawić szanse na ściganie się z konkurencją. Tydzień przed Załużem pokażemy się jeszcze w Warszawie na imprezie Verva Street Racing".Roman Baran (Renault Clio): „Wykonałem swój plan w 100% na ten sezon, a w Banovcach pokazałem, że nie ma na mnie mocnego w ośce. Zapewniłem sobie w tym sezonie już tytuł Mistrza Polski Open-2000 przed startem w Załużu. Obecnie jestem też liderem Mistrzostw Słowacji i jeśli wszystko dobrze się ułoży, to na koniec sezonu będą dwa tytuły mistrzowskie. Dla mnie zawody u naszych południowych sąsiadów są jak najbardziej udane. Niestety wyrwało mi jedną szpilkę i odpadło koło podczas zjazdu po podjeździe, ale dzięki rodzinie Koleno udało się naprawić auto. Drugi dzień to kolejne emocje no i wygrana, która jeszcze bardziej cieszy w międzynarodowym towarzystwie. Atmosfera zawodów była super i jestem z tego bardzo zadowolony. Zobaczymy co będzie dalej. Kolejne rundy słowackie już 18 i 19 sierpnia, kolejne 3 tygodnie przed Załużem. Chcę walczyć o tytuł słowacki więc wraz z pomocą moich sponsorów powinno się udać. Dziękuję właśnie partnerom zespołu za cały sezon i kolejny tytuł (...) oraz moim patronom medialnym (...). Dziękuję kibicom za gorący doping i do zobaczenia na zakończenie sezonu".Marcin Bełtowski (Subaru Impreza): „Przygotowania do samego wyścigu były bardzo ciężkie, ponieważ w tym roku zawody odbywają się cyklicznie co dwa tygodnie, więc nie ma czasu na żadne diametralne zmiany i poważne poprawki w samochodzie, a możliwe są jedynie bieżące przeglądy i obsługa techniczna. W Banovcach wprowadziliśmy kilka korekt związanych z aerodynamiką samochodu, wymienionych jest również kilka nastawów zawieszenia. Następne zawody odbędą się pod koniec września w Załużu, więc zapraszam gorąco wszystkich Państwa do kibicowania naszemu zespołowi na tej trasie. Przerwę w ściganiu zamierzam poświęcić na odpoczynek z rodziną, a przed samymi zawodami na testy i próbę większych zmian w samochodzie, ale o szczegółach będziemy informować na bieżąco na naszym Facebookowym fanpage'u oraz stronie internetowej ekipy Bełtowski Motosport".Rafał Grzywaczyk (Honda CRX): „Ten weekend w wyścigach górskich to klasyczny pech. Wszystko co mogło nie zagrało włącznie z kierowcą, który stracił wenę do szybkiej jazdy. Trasa była świetna, klimat zawodów idealny, miasteczko wyścigowe z prawdziwego zdarzenia, tylko na początek brakowało mi skrzyni. Skończyły się też opony i jechałem bardzo zachowawczo, nie wspominając o mojej dyspozycji. Teraz zbieramy siły i szykujemy się na zakończenie sezonu w Załużu. Jest szansa walki o tytuł Wicemistrza, ale realnie patrząc chciałbym na pewno skończyć sezon na trzeciej pozycji i skupić się już na kolejnym sezonie 2013. Dziękuję moim partnerom którzy wspierają moje starty przez cały sezon (...). Dziękuję również firmie (...), która dba o mój wizerunek w mediach. Chciałbym podziękować mojej ekipie serwisowej, która spisuje się na medal. Do zobaczenia w Załużu".Andrzej Szepieniec (Mitsubishi Lancer Evo IX): „Fajne zawody tak w skrócie mogę śmiało powiedzieć. Wszystko poszło sprawnie i 137 zawodników znalazło się osiem razy na mecie. Banovce są fajne, ale i wymagające. Zawodnik musi się napracować, aby wjechać na szczyt Jankov Vrsok, a to tylko 3700 m. Poszło mi umiarkowanie dobrze. Drugie miejsce w sobotę i czwarte w niedzielę w klasyfikacji kategorii I, to nie szczyt moich marzeń. Pogoda była znakomita, ale szkoda że nie popadał deszcz, który mógłby nieco wywrócić klasyfikację. Do tego Martin Kois zgłosił się też w polskiej klasyfikacji i zabrał punkty, które są mi potrzebne w walce o jak najwyższe miejsce na koniec sezonu. Teraz pozostaje walka w Załużu z Tomkiem Mikołajczykiem, która z pewnością będzie zacięta. Pozdrawiam wszystkich kibiców i dziękuję za doping. Teraz już z optymizmem patrzę w stronę sezonu 2013. Dziękuję firmom, które wspierają moje starty w GSMP 2012 (...). Banovce to była kolejna lekcja i doświadczenie w drodze po sukces w GSMP. Do zobaczenia 22 i 23 września w Załużu".Piotr Oleksyk (Renault Clio Ragnotti): „Zdobyłem dwa razy rewelacyjne pierwsze miejsce w klasie N-2000. Wykonując założony plan, po raz kolejny udowodniłem, że jestem najszybszy. Od piątku w Banovcach panowała świetna atmosfera, ale i doskwierała nam pogoda. Temperatury były mocno ponad 30 stopni, nawet nie chcę wspomnieć, ile mieliśmy w autach. Jednym słowem super. Czym bliżej końca sezonu, tym rywalizacja staje się coraz bardziej zacięta. Dziękuję kibicom za duży doping. Na trasie pojawiło się wielu Polaków, którzy zrobili nam niezłą oprawę zagranicznych zawodów. Niestety tym razem Słowacy nie zgłosili się do klasyfikacji GSMP, ale i tak w łączonej klasyfikacji wygrałem pewnie z lokalnymi kierowcami na ich terenie. Poznaliśmy się też bliżej z chłopakami z N-2000 i już podczas rajdu Rzeszowskiego spotykamy się, żeby poznać się jeszcze bliżej i wspólnie obejrzeć rajdową rywalizację. Dziękuję moim partnerom za wsparcie (...). Do zobaczenia w Załużu na finałowych rundach GSMP 2012".Grzegorz Kozioł (Mitsubishi Lancer Evo): „Wyścig na Słowacji okazał się bardzo fajny. Co najważniejsze dojechałem obie rundy do mety bez większych problemów. Przydarzyła się mała przygoda na zakończenie weekendu. Podczas ostatniego podjazdu wyścigowego spadła mi rura z dolotu i auto straciło moc. Cieszę się, że dojechałem do mety, bo udało się złapać punkty do rocznej klasyfikacji. Za to sobota kiedy byłem trzeci w grupie A, rekompensuje mi słabszy występ w niedzielę. Gratuluję Andrzejowi Papamichalisowi zdobycia już na dwie rundy przed zakończeniem sezonu tytułu Mistrza Polski, dziękuję Grzegorzowi Dudzie za świetna rywalizację w Banovcach. Gdyby taka organizacja była u nas w Polsce podczas niektórych rund, to przyznam, że nie mielibyśmy się czego wstydzić. Do tej całej fajnej atmosfery trzeba dopisać pogodę, która przeszła chyba sama siebie. Teraz mamy trochę wolnego i szykujemy się na Załuż, no i myślimy mocno o sezonie 2013 (...). Czekamy teraz i odpoczywamy przed finałem GSMP, który będzie bardzo emocjonujący. Liczę na duże grono moich kibiców w Załużu, żeby z uśmiechem na ustach zakończyć ten sezon".Artur Rowiński (Audi Quattro): „Mówiąc treściwie to zawody i trasa to absolutna rewelacja. Znałem ją tylko z opowiadań i onboardów, ale kiedy ją zobaczyłem, wszystko to co o niej wcześniej wiedziałem się potwierdziło. Jest szybka, kręta, techniczna i mocno pod górę - wznios to 12%. Jest wiele miejsc, które trzeba przejechać mocno na odwagę, ale lubię taką jazdę na granicy, więc od razu mi się spodobało. Oprócz trasy te zawody miały swoja wyjątkową, świetną atmosferę, stworzoną przez park serwisowy, który był miasteczkiem wyścigowym. Pogoda tropikalna jaka nas przywitała była czymś niesamowitym. Temperatury dochodziły do 40 stopni, a w naszych autach było chyba 60. Liczyłem na nieco więcej niż 13. miejsce w generalce sobotnich zawodów i 10. miejsce w GSMP, niestety wjeżdżając się w trasę podczas sobotnich zawodów nie dało się zrobić nic więcej. Niedziela to kłopoty z układem chłodzenia i niestety rezygnacja z jazdy, żeby nie zepsuć auta. Pomimo tego udało się uplasować wysoko w klasyfikacji E1+2000 w Mistrzostwach Słowacji, gdzie byłem drugi tuż za Martinem Koisem, oraz w pierwszej trójce FIA CEZ Trophy. Całe zawody podsumowuję na duże 5+ i czekam na sezon 2013, kiedy wrócimy do Banovców. (...). Dziękuję wspaniałym polskim i słowackim kibicom za oprawę zawodów i gorący doping. Teraz chwila odpoczynku i pod koniec września widzimy się na finałowych rundach w Załużu".
Michał Sowa (Mitsubishi Lancer Evo IX): „Podczas minionego weekendu mieliśmy okazję uczestniczyć w super wyścigu, w którym walka była o setne sekund. W moim serwisie panowała miła rodzinna nerwówka, co udzieliło się chyba wszystkim. Co do mojej jazdy, to całkowita tragedia. Zapowiadało się po treningach, że będzie dobrze. Czas 2.01 napawał optymizmem, jadąc na słabszym programie. Niestety nadzieje malały z podjazdu na podjazd. Auto na prostych myszkowało a na zakrętach było nie do opanowania. Po dzwonie w Siennej nie byliśmy w stanie w 2 tygodnie dobrze przygotować samochodu i ostatecznie mogę powiedzieć, że nie jestem zadowolony. W niedzielę czasy były jeszcze gorsze niż na sobotnich treningach. Tak to bywa w motorsporcie. Całe szczęście teraz mamy dłuższą przerwę i możemy się dobrze przygotować do finałowych rund w Załużu. Dziękuję mojej rodzinie za wsparcie (...). Na Żałuż postaram się przyjechać w pełni zmotywowany".



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

GSMP: Wypowiedzi kierowców po Banovce 2012 (dodano: Sowa)