Levi Sherwood - wywiad z asem Red Bull X-Fighters

Levi Sherwood należy do największych wymiataczy we freestyle motocrossie. Wszędzie, gdzie się pojawia, zalicza potężne triki, zapewniając kibicom dużą dawkę emocji. Nowozelandczyk dwa lata temu wygrał prestiżowy cykl Red Bull X-Fighters, teraz chce odzyskać mistrzostwo - po trzech z pięciu rund sezonu 2014 przewodzi klasyfikacji generalnej. Przed przedostatnią tegoroczną eliminacją, która odbędzie się już 19 lipca w Monachium, 22-latka wzięto w krzyżowy ogień pytań. "Rubber kid" zdradził Red Bullowi, jak to jest być profesjonalnym riderem i za czym najbardziej tęskni będąc w trasie.

Pytanie: Jak zmieniło się twoje życie od czasu, gdy stałeś się czołowym zawodnikiem FMX?

Levi Sherwood: „Najlepszą rzeczą jest to, że mogę teraz podróżować po całym świecie i jeździć po różnych miejscówkach. Kolejnym pozytywem jest fakt, że mogę dzięki temu zbudować sobie prywatny tor na swoim podwórku w Nowej Zelandii. Jedyną wadą jest to, że prawie przez pół roku jestem z dala od domu i nie widuję się z rodziną i znajomymi".

P: Kto jest twoim największym rywalem?

LS: „W Japonii najtrudniejszy do pokonania był Taka Higashino. Po prostu świetnie jechał i musiałem się sporo namęczyć, żeby z nim wygrać".

P: Jakie było twoje najtrudniejsze zwycięstwo, takie o którym myślałeś, że nie jesteś w stanie go odnieść?

LS: „Zdecydowanie przystanek w Sydney w 2012 roku, ale nagrodą był mistrzowski tytuł". P: Na czym, poza swoją pracą, znasz się najlepiej?

LS: „Poza wszystkim co jest związane z jazdą, uwielbiam budować".

P: Jakie trzy rzeczy zabierasz ze sobą zawsze, gdy wyruszasz na zawody?

LS: „1. Kask, 2. Ochraniacz szczęki, 3. Zawieszenie".P: Co trzyma Cię twardo przy ziemi?

LS: „Przyjaciele, rodzina oraz miejsce w którym mieszkam".

P: Co jest twoją ulubioną częścią planu treningowego?

LS: „Nie posiadanie planu treningowego".

P: Kto jest twoim najlepszym przyjacielem podczas zawodów Red Bull X-Fighters?

LS: „Mój mechanik Chad Gib".