MotoGP: Valentino Rossi załamany. "Nie potrafię jeździć tym Ducati"

Otwarcie sezonu 2012 serii MotoGP nie ułożyło się po myśli Valentino Rossiego. Siedmiokrotny mistrz świata przez cały weekend Grand Prix w Katarze zdecydowanie odstawał od zespołowego partnera Nicka Haydena, nie licząc się zupełnie w walce o czołowe lokaty. Sobotnie kwalifikacje Włoch zakończył na odległej 12. lokacie z przeszło 2-sekundową stratą do najszybszego zawodnika, zaś podczas niedzielnego wyścigu przeciął linię mety jako dziesiąty. Do słabego wyniku Rossiego w inauguracyjnej rundzie mistrzostw przyczyniła się kolizja z Hectorem Barberą, ale sam zainteresowany otwarcie przyznaje, że jego największym problemem jest niemożność znalezienia wspólnego języka z tegorocznym Ducati. „Na początku wyścigu było mi bardzo ciężko; podążając na nowych oponach miałem kłopoty z hamowaniem". - relacjonował 33-latek rodzimej telewizji. „Po kontakcie z Barberą straciłem 4-5 sekund. Później trochę się poprawiłem i nawet zdołałem uzyskać osobisty rekord okrążenia na zużytym ogumieniu. Ale to bez znaczenia, skoro nie możemy być konkurencyjni. „Nie potrafię jeździć tym motocyklem". - żalił się Valentino. „Nie jestem w stanie przycisnąć, nawet nie mogę nawiązać do tempa Haydena, z którym zwykle nie miałem problemów. Teoretycznie na nowych oponach powinienem być szybszy. Nickowi udało się zaliczyć dobry występ, lecz i tak był tylko szósty". Rossi obawia się, że jego drugi sezon w barwach Ducati okaże się jeszcze gorszy od pierwszego, mimo że zeszłoroczne mistrzostwa zakończył z zaledwie jednym podium na koncie. „Pewnie spadniemy jeszcze niżej, bo ostatnio w klasyfikacji generalnej byliśmy siódmi..." - powiedział. „Co mogę jeszcze dodać? Chcę być szczery. Nie potrafię uprowadzić tego motocykla, nawet w porównaniu z moimi zespołowymi partnerami. To Ducati ma wady: już wyjaśniłem teamowi, co jest nie tak, ale nie rozwiązaliśmy problemów. Niestety nie jestem inżynierem i nie potrafię nic na to poradzić".Tymczasem szef załogi opiekującej się Rossim - Jeremy Burgess przypuszcza, że problemem jego wieloletniego  podopiecznego wcale nie jest motocykl, ale 33 lata na karku. „Valentino to realista i wie, że prawdopodobnie już nie prezentuje poziomu Caseya (Stonera), czy Jorge (Lorenzo). Wierzy jednak, że ciągle może rywalizować z resztą zawodników". - wyjaśnił Australijczyk. „Na pewnym etapie życia każdy zaczyna być słabszy". - dodał.

Kolejna runda MotoGP 29 kwietnia na torze Jerez.