Rossi: Marquez odegrał rolę ochroniarza Lorenzo

Jorge Lorenzo zdobył tegoroczne mistrzostwo świata MotoGP z pomocą "ochroniarza" Marka Marqueza, stwierdził po finałowym GP Walencji pokonany przez zawodnika Yamahy jego zespołowy partner Valentino Rossi.

Rossi już od pewnego czasu zarzucał Marquezowi potajemne wspieranie Lorenzo w pojedynku o tytuł i dzisiaj utwierdził się w przekonaniu, że dwaj Hiszpanie spiskowali przeciw niemu. Rossi mimo rozpoczęcia ostatnich zawodów z końca stawki (w rezultacie kary za kontrowersyjną stłuczkę z Marquezem w poprzednim GP Malezji) jeszcze przebił się na czwarte miejsce, ale przy triumfie Lorenzo przegrał z nim różnicą 5 punktów.

Lorenzo zmagając się ze zużyciem ogumienia pod koniec wyścigu stracił tempo i wydawało się, że może zostać wyprzedzony przez Marqueza oraz drugiego zawodnika Hondy - Daniego Pedrosę, co dałoby Rossiemu mistrzostwo, jednak Marquez mimo jechania tuż za liderem ani razu go nie zaatakował. Gdy zaś w końcu sam został wyprzedzony przez Pedrosę, natychmiast skontratakował kolegę z teamu i odzyskał swoją pozycję.

„Dzisiaj każdy zobaczył ich plan. Jest mi z tego powodu smutno. To bardzo szkodliwe dla naszej dyscypliny sportu". - mówił Rossi, który miał szansę na jubileuszowy, 10. tytuł w Motocyklowych Mistrzostwach Świata i 8. w najwyższej klasie. „Nie rozumiem, dlaczego zawodnik Hondy pozwala zawodnikowi Yamahy wygrać. Mam nadzieję, że to zachowanie z czasem obróci się przeciw niemu".

„Lorenzo jest bardzo dobry, byłoby fajnie powalczyć z nim na równych zasadach, ale myślę, że nawet on nie byłby za bardzo zadowolony z wygrania w ten sposób".

„Przykro mi, że Marquez odegrał rolę ochroniarza Lorenzo".

„Mówiłem o tym już w czwartek, byłem przekonany, że będą to ciągnąć do końca, konspirować przeciw mnie".

„Nie wiem, czy Marquez chronił Lorenzo, bo są z tego samego kraju, ale to smutne, iż postanowił być jego ochroniarzem".

„Lorenzo nigdy nie zrobił tego, co wykonał teraz Marquez. Jednak za swoje zachowanie po GP Malezji zasługuje, aby być traktowanym tak samo". - oznajmił, nawiązując do faktu, że Lorenzo próbował zaszkodzić mu w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS), do którego "The Doctor" odwoływał się po karze za kolizję z Marquezem na torze Sepang.„Jest mi przykro. Przepadła mi wielka szansa i nie zasłużyłem na to".

Marquez wini Pedrosę

Tymczasem Marquez tłumaczył, że przygotowywał atak na Lorenzo w końcówce, tylko przeszkodził mu Pedrosa.

„Początkowo Jorge cisnął naprawdę mocno, jechałem poza limitem - i w trakcie tych okrążeń Dani według mnie po prostu trochę chłodził sobie opony". - wyjaśniał ustępujący czempion.

„Na ostatnich okrążeniach miałem duże kłopoty. Szykowałem atak na dwóch finałowych kółkach, chciałem przycisnąć i wyprzedzić w ostatniej chwili - jak zrobiłem to w Indianapolis - ale gdy wyprzedził mnie Dani, pojechał szeroko i obaj straciliśmy czas".„Potem jeszcze chciałem złapać Jorge, próbowałem po wewnętrznej na ostatnim zakręcie, ale dostrzegłem, że dużo ryzykuję. Prawie straciłem kontrolę nad przednim kołem".