Wóz NASCAR zaparkował pod Białym Domem. Obama chciał się przejechać

Minionego wtorku Prezydent USA - Barack Obama zgodnie z tradycją gościł w Białym Domu panującego mistrza popularnej za Oceanem serii NASCAR. Zeszłoroczną koronę czempiona Sprint Cup Series po wielkim odrodzeniu i pasjonującej gonitwie za Carlem Edwardsem wywalczył Tony Stewart, dla którego spotkanie z przywódcą Stanów Zjednoczonych to nie pierwszyzna. Uściśnięcię ręki prezydentowi wywołało znacznie większe emocje u 11 innych zawodników zaproszonych do Białego Domu razem z Tonym. Sam Obama nie mógł natomiast oderwać wzroku od 800-konnego Chevroleta Impali mistrza.„Dobrze znów zobaczyć czternastkę (takim numerem jest oznaczony pojazd Stewarta - przyp. red.)". - powiedział. „Co roku próbuję zrobić kółko wozem NASCAR. Nikt nie chce mi pozwolić, ale nadal wierzę, że pewnego dnia wsiądę za stery tej maszyny". Stewart usłyszał od Obamy wiele pochwał, mimo to nie był przychylny pomysłowi wpuszczenia wodza USA do swojego auta. „Właśnie tego się obawiałem, gdy podszedł do samochodu i zaczął na niego patrzeć". - śmiał się 40-letni zawodnik.

„Dlatego nigdy nie opuszczam siatki z bocznej szyby. Gdy tylko wsiadłby do kokpitu, służby specjalne pewnie od razu wyłoniłby się z ukrycia. Myślę więc, że Pan Prezydent rzeczywiście jest bardzo zainteresowany przejażdżką.

„Wspomniał, że zrobiliśmy dobrą robotę nie niszcząc trawnika. Wątpię, żeby plac pozostał w równie dobrym stanie, gdyby to on poprowadził wóz. Ale cóż, podwórze jest jego, więc..." - dodał.