Żużel: Hampel opowiada o przełamaniu kryzysu formy. "Wystrzeliłem w kosmos!"

Czołowy polski żużlowiec Jarosław Hampel pogrążony tego roku w kryzysie formy, odbudował się w wielkim stylu podczas ostatniego GP Skandynawii. Mimo ostrej anginy, "Mały" wygrał w Sztokholmie rundę indywidualnych mistrzostw świata zwyciężając wszystkie swoje biegi, co nie udało się nikomu od przeszło czterech lat.

Hampel wyszedł na prostą dzięki zmianom w swoich silnikach. W wywiadzie dla Red Bulla wicemistrz globu opowiedział o swoich wrażeniach z przełamania złej passy. Pytanie: Przed dekoracją na podium krzyknąłeś do szwedzkiej publiczności, że to wyjątkowa noc. To musi być dla ciebie szczególnie ważny sukces?

Jarosław Hampel: „To było niesamowite uczucie! Wszystko genialnie się układało, od początku aż do ostatniego wyścigu. Moje zwycięstwa były bardzo przekonujące. Patrząc na słabsze poprzednie występy ten wynik ogromnie mnie cieszy. Byłem w dołku i od razu wystrzeliłem w kosmos! Na pewno bardzo potrzebowałem tak udanego turnieju i jestem szczęśliwy, że udało się pokonać wszystkich".

Jak przyjąłeś tę wygraną? Poczułeś ulgę, może lepiej ci się zasypiało tej nocy?

„Wszystko odbyło się normalnie, nie było jakichś szczególnych reakcji. Ten sukces to jednak efekt naprawdę ciężkiej pracy - ze sprzętem, ale przede wszystkim nad sobą. Tu nie ma żadnej magii, tylko harówa. Momenty, kiedy zwyczajnie nie idzie, są bardzo trudne i w zawodowym sporcie ciężko odwrócić wszystko jednym posunięciem. Wiele czynników składa się na to, że jedziesz dobrze, albo słabiej. Tym razem wszystko zagrało, więc wykonałem po prostu swoją robotę". Ścigasz się już na żużlu ponad piętnaście lat. Czy zgromadzona przez ten czas wiedza pomogła ci przezwyciężyć kryzys?

„Faktycznie, mam już dość spore doświadczenie. Znam siebie i sprzęt, potrafię rozpoznać błędy i je nazwać. Ale to wciąż bardzo skomplikowany proces. Bo przecież cały czas równie profesjonalnie przygotowywałem się do każdych zawodów, a jednak w pewnym momencie przestałem punktować. To naprawdę nie jest prosty temat... Wierzę jednak, że odnajduję w końcu właściwą ścieżkę i obieram dobry kierunek. Sztokholm pokazał, że tak właśnie jest".

Dzięki kompletowi punktów wróciłeś do pierwszej ósemki klasyfikacji generalnej GP, ale nie możesz jeszcze być pewnym udziału w cyklu w przyszłym roku. Wszystko rozstrzygnie ostatni turniej sezonu, na Motoarenie w Toruniu. „Tak, to będą piekielnie interesujące i ważne dla wielu z nas zawody. Krzysztof Kasprzak powalczy o medal, znając życie - do ostatnich metrów. Ja muszę się bić o prawo udziału w GP w przyszłym roku. Podobny cel mają rywale, którzy tracą do mnie zaledwie punkt lub dwa - a jest aż trzech takich. Krzyśkowi też zagraża przynajmniej trójka żużlowców z czołówki światowej. Kończący sezon turniej będzie niesamowicie ciekawy i da kibicom mnóstwo emocji - jestem tego pewien!"Jeśli pojedziesz tak, jak ostatnio, na pewno utrzymasz się w elicie. A wtedy, w kolejnym sezonie będzie ci raźniej, bo do GP awansował przecież Maciek Janowski!

„Ogromne gratulacje dla 'Magica'! To mój przyjaciel i strasznie się cieszę, że udało mu się zrealizować marzenie. Wykonał na pewno ogromnie ważny krok w karierze. Teraz ja muszę dać z siebie wszystko, żebyśmy za rok wspólnie walczyli o punkty wśród najlepszych. Dla siebie i dla polskich kibiców!"