Basz: Lepiej być 'dziadkiem' w kartingu niż nie ścigać się nigdzie

Karol Basz wyjaśnił, że przeciąga swoją karierę w kartingu, ponieważ zwyczajnie nie ma ofert startów w wyścigach jednomiejscowych bolidów, czy samochodów z dachem.

Basz to nie tylko najlepszy polski kartingowiec, ale i jeden z czołowych zawodników na świecie tej dyscypliny sportów motorowych. Swego czasu media typowały go na następcę Roberta Kubicy w Formule 1, jednak w wieku 22 lat wciąż męczy gokarty. W wywiadzie dla portalu f1wm.pl wytłumaczył, że jest otwarty na przejście wyżej, gdyby tylko zdołał zebrać ku temu budżet.

„Jeśli nie mam tak naprawdę okazji gdzieś iść dalej, to już wolę zostać w tym kartingu i mam dobrą pozycję wyjściową, niż tak naprawdę nic nie robić". - powiedział krakowianin. „Nie mam na razie żadnych propozycji, więc trzymam się tego co mam.

„Według mnie to najlepsze rozwiązanie, ponieważ nie znaleźliśmy jeszcze żadnej firmy, która pomoże nam pójść o krok dalej".

Basz wierzy, że jazda w kartingu ciągle rozwija go jako kierowcę. Ostatniego weekendu zadebiutował w wyścigach samochodowych, startując gościnnie w rundzie Kia Lotos Race na torze Red Bull Ring i wygrał oba zawody. „Niektórzy mówią, że 23 lata to już jest 'dziadek' jak na karting, inni którzy się ścigają i są fabrycznymi kierowcami mają po 29-35 lat, jeżdżą dalej w kartingu i wynoszą cały czas jakieś doświadczenia". - wskazywał.

„Niektórzy mówią, że Karol Basz zostaje cały czas w kartingu i nic tak naprawdę się nie uczy, a przyjechałem na Kia Lotos Race i debiutując wygrałem dwa wyścigi. Więc chyba jest z tego jakaś dobra szkoła". - podsumował.