DTM: Spengler nie podłamał nadziei Paffetta na tytuł

Gary Paffett zapewnia, że to on jest nadal faworytem tegorocznej edycji mistrzostw DTM, mimo że przed ostatnim wyścigiem sezonu przewaga Brytyjczyka nad drugim w klasyfikacji generalnej Bruno Spenglerem zmalała do zaledwie 3 punktów. Minionego weekendu na hiszpańskim torze Ricardo Tormo w Walencji lider Mercedesa zaliczył fatalny występ, ostatecznie nie kończąc wyścigu, zaś as BMW podniósł się po falstarcie i minął metę szósty. Finał DTM, który zostanie rozegrany za niespełna trzy tygodnie na niemieckim Hockenheim, zapowiada się dzięki temu niezwykle ciekawie, ale Paffett nie oczekuje zaciętej walki, a bezproblemowego pokonania rywala. „To całkiem proste. Muszę po prostu tam pojechać i zwyciężyć Bruno". - powiedział czempion Deutsche Tourenwagen Masters sprzed siedmiu lat. „Nasze auto jest na tyle szybkie, że można nim to zrobić z łatwością. Podczas pierwszego wyścigu sezonu byliśmy z Jamie (Greenem) zdecydowanie szybsi od reszty stawki. Dodatkowo przez cały rok trzymamy równą formę - od BMW byliśmy wolniejsi tak naprawdę tylko raz, na Nurburgringu. Na wszystkich pozostałych torach albo prezentowaliśmy ich poziom, albo lepszy. Zatem nie jestem zmartwiony". Tymczasem szef działu sportu Mercedesa - Norbert Haug dał do zrozumienia, że Paffett zasługuje na tegoroczny tytuł bardziej niż Spengler. Niemiec przypomniał, iż jego kierowca został obrócony w dwóch rundach, gdy podążał przed zawodnikiem BMW. „Spójrz na Zandvoort i Norisring - stracił tam prawdopodobnie 20 punktów". - wskazał Haug. „Ostatni wyścig był jego pierwszym w sezonie 2012, z którego nie wywiózł żadnych punktów. Nie chcę robić wielkich oświadczeń, lecz łatwo policzyć, że kwestia mistrzostwa mogła być już rozstrzygnięta". Poza Paffettem i Spenglerem, na miano czempiona szansę ma jeszcze trzeci w tabeli łącznej Green, do lidera generalki tracący 18 oczek. „Przynajmniej możemy powiedzieć, że dwóch z trzech kandydatów do tytułu to nasi kierowcy". - cieszył się Haug.