Motorsport » Sporty samochodowe » IndyCar: Franchitti nie załamuje rąk

Początek sezonu 2012 mistrzostw IndyCar był gorzką pigułką dla Dario Franchittiego, ale Szkot nie zamierza płakać nad rozlanym mlekiem, a dalej ciężko pracować.
Podczas pierwszej rundy w Sankt Petersburgu panujący mistrz serii był zaledwie 13., tydzień później na torze Barber wywalczył 10. lokatę, zaś trzecie zawody rozegrane minionego weekendu w Long Beach zakończył na odległym 15. miejscu, mimo że ruszał do nich z pole position. Osiągnąć dobry rezultat uniemożliwiła usterka mechaniczna. Wszystko to sprawia, że Franchitti okupuje dopiero 14. pozycję w klasyfikacji generalnej, do pierwszego Willa Powera tracąc już 75 oczek. Jednak Dario zachowuje spokój. „Po co mam się martwić?" - pytał.
„Powtarzałem to wiele razy; dajesz z siebie maksimum i czasami wszystko idzie jak z płatka, a czasami wyścig nie układa się po twojej myśli, jak np. ten ostatni. Wiele weekendów było dla nas niezwykle udanych, lecz nie można oczekiwać, że będzie tak zawsze. Liczę na bardzo szybkie zakończenie złej passy. Pracujemy najciężej jak potrafimy". Franchitti dodał, że on i jego zespół Ganassi nie znaleźli jeszcze wspólnego języka z nowym bolidem: „Robimy co możemy, by wóz był możliwie najlepszy, jednak nadal nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być. Oczywiście musimy pogrzebać przy silniku itp. Zobaczymy. Będziemy próbować dogonić rywali".
Kolejny wyścig IndyCar w następny weekend na ulicach Sao Paulo.
Podczas pierwszej rundy w Sankt Petersburgu panujący mistrz serii był zaledwie 13., tydzień później na torze Barber wywalczył 10. lokatę, zaś trzecie zawody rozegrane minionego weekendu w Long Beach zakończył na odległym 15. miejscu, mimo że ruszał do nich z pole position. Osiągnąć dobry rezultat uniemożliwiła usterka mechaniczna. Wszystko to sprawia, że Franchitti okupuje dopiero 14. pozycję w klasyfikacji generalnej, do pierwszego Willa Powera tracąc już 75 oczek. Jednak Dario zachowuje spokój. „Po co mam się martwić?" - pytał.
„Powtarzałem to wiele razy; dajesz z siebie maksimum i czasami wszystko idzie jak z płatka, a czasami wyścig nie układa się po twojej myśli, jak np. ten ostatni. Wiele weekendów było dla nas niezwykle udanych, lecz nie można oczekiwać, że będzie tak zawsze. Liczę na bardzo szybkie zakończenie złej passy. Pracujemy najciężej jak potrafimy". Franchitti dodał, że on i jego zespół Ganassi nie znaleźli jeszcze wspólnego języka z nowym bolidem: „Robimy co możemy, by wóz był możliwie najlepszy, jednak nadal nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być. Oczywiście musimy pogrzebać przy silniku itp. Zobaczymy. Będziemy próbować dogonić rywali".
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
IndyCar: Franchitti nie załamuje rąk
Podobne: IndyCar: Franchitti nie załamuje rąk




Podobne galerie: IndyCar: Franchitti nie załamuje rąk
Najczęściej czytane w tym miesiącu



Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć