Motorsport  »  Sporty motocyklowe  »  Red Bull 111 Megawatt: Krew, pot, błoto i Jonny Walker
Red Bull 111 Megawatt: Krew, pot, błoto i Jonny Walker

Red Bull 111 Megawatt: Krew, pot, błoto i Jonny Walker

2016-09-18 - redbull.pl     Tagi: Błażusiak, Enduro, Red Bull 111 Megawatt, Walker, Tomiczek
Trzecia edycja Red Bull 111 Megawatt - polskiej rundy światowej serii hard enduro - jak poprzednia dla Jonny'ego Walkera. Tadeusz Błażusiak tuż za podium.

Emocje sięgały zenitu, gdy czołówka docierała do finałowego podjazdu zawodów na terenie Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów. Dosłownie kilka minut wcześniej Bartek Obłucki, dyrektor sportowy imprezy, wahał się, czy nie zrezygnować z tego elementu. Ale na Red Bull 111 Megawatt nie ma półśrodków, a najlepsi zawodnicy na świecie muszą się trochę napocić by stanąć na podium. Właśnie zakończona, tegoroczna edycja zmagań podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. Zaledwie 18 uczestników zobaczyło flagę w szachownicę. Już po starcie było jasne, że ucieczka i odłączenie się od grupy konkurentów będzie trudne. W pierwszej fazie wyścigu ton nadawali fabryczni reprezentanci KTM-a: Walker i Błażusiak. Blisko za ich plecami znajdowali się Wade Young, Mario Roman oraz Łukasz Kurowski. Dokładnie w takiej kolejności wjechali na sekcję endurocrossową. Koniec endurocrossu był także początkiem najbardziej ekstremalnych odcinków trasy, co zapowiadało zmiany.

W 3/4 pierwszego okrążenia, na jednym z cięższych podjazdów Błażusiak - triumfator inauguracyjnej edycji Red Bull 111 Megawatt - popełnił błąd i spadł na 5. lokatę, co pozwoliło wskoczyć na drugie miejsce Youngowi. W międzyczasie ze ściganiem pożegnał się Kurowski, wyeliminowany przez uszkodzoną chłodnicę w jego Yamasze. Kolejny błąd Tadka sprawił, że w trakcie gdy zawodnicy dojeżdżali do pitstopu, on posiadał blisko 10-minutową stratę. Stratę, która niedługo później została zniwelowana. Czołówka walczy o pozycje, a kolejne rzędy startujących walczą o przeżycie. Endurocross, ku uciesze kibiców, zapełnił się motocyklistami. Dym z przegrzanych maszyn i palonych opon, latające endurówki i dosłownie padający ze zmęczenia zawodnicy. Na szczęście obyło się bez poważniejszych obrażeń, a mimo wymagających warunków uśmiechy nie schodziły z twarzy umęczonych śmiałków. Może przez to, że nie wiedzieli co czeka ich za rogiem?
Roman, Young, Walker i Graham Jarvis dojechali w jednej grupie do ogromnego podjazdu w okolicach finiszu. Na pierwszych dwóch okrążeniach musieli pokonać go nieco bokiem. Okazało się to o wiele bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać. Stromizna i kopny piach sprawiały, że cała czwórka nie radziła sobie z górką. Gdy byli już praktycznie u szczytu, pogodził ich Czech - David Cyprian. Jeśli nie kojarzycie nazwiska tego młodego zawodnika, to błąd: Cyprian kończył w tym roku w czołówce Red Bull Romaniacs i wygrywał King Of The Hill. Czech na chwilę przejął prowadzenie.

Całe zamieszanie pozwoliło nadrobić stracony czas Błażusiakowi, który wrócił do walki o zwycięstwo. Kolejna godzina to zmiany na pozycji lidera - jak w kalejdoskopie. Warto dodać, że w czasie gdy czołówka kończyła drugie okrążenie, wielu amatorów nie ukończyło pierwszego. Ba, wielu nie wróciło w rejony sekcji endurocross, a kilka motocykli pewnikiem zostanie w kopalni do przyszłego roku.
Red Bull 111 Megawatt: Krew, pot, błoto i Jonny WalkerRed Bull 111 Megawatt: Krew, pot, błoto i Jonny Walker
Walker w wywiadzie na mecie powiedział, że co jakiś czas się obracał i nie mógł uwierzyć, że są za nim ciągle inni zawodnicy. Na trzecim okrążeniu to wracający po kontuzji Brytyjczyk prowadził, z niedużą, choć pewną przewagą. W mniejszej odległości między sobą byli Young i Roman, walczący o drugą pozycję i opcjonalną możliwość wykorzystania błędu prowadzącego Walkera. Mimo to, Walker z zaledwie 3-sekundową przewagą wdrapał się na szczyt i przekroczył linię mety. Drugie miejsce zajął Roman (Husqvarna). Trzeci, z 19-sekundową stratą, był Young (Sherco).Tadek Błażusiak przy owacji tłumów wjechał na metę jako piąty zawodnik Red Bull 111 Megawatt 2016, za plecami Jarvisa. Zadowolony, przyznał, że popełnił sporo niepotrzebnych błędów, ale dobrze się bawił i cieszy z tego, że w Polsce można zorganizować imprezę na takim poziomie, zbierając do tego światową śmietankę.

W pierwszej dziesiątce znalazł się jeszcze jeden Polak. Adam Tomiczek, zawodnik Mistrzostw Świata Enduro wyprzedził wyżej wspomnianego Cypriana i Stefana Svitko (Słowak był drugi w Rajdzie Dakar 2016 i drugi podczas sobotnich kwalifikacji). Tomiczek zdobył rewelacyjne, 8. miejsce. Brawo!

Red Bull 111 Megawatt to nie tylko rywalizacja sportowa, to także wiele atrakcji towarzyszących. Zapierające dech w piersiach pokazy lotnicze Łukasza Czepieli w niedzielę zostały uzupełnione przez pokazy FMX grupy FMX4Ever. Na scenie rozgrywano liczne konkursy, w których do wygrania były chociażby zestawy kamer GoPro. Mimo siąpiącego deszczu atmosfera wśród kibiców była gorąca.



źródło: redbull.pl

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Red Bull 111 Megawatt: Krew, pot, błoto i Jonny Walker

Newsletter
Galerie zdjęć