WTCC: Robert Huff cały po wypadku drogowym. Gorzej z jego Chevroletem Camaro...

Tydzień temu aktualny mistrz serii WTCC - Robert Huff miał bardzo poważny wypadek drogowy, szczęśliwie wyszedł z niego niemal bez szwanku. Start brytyjskiego zawodnika w przyszły weekend na torze Moscow Raceway jest zatem niezagrożony.

Huff skasował Chevroleta Camaro, którego nabył po zdobyciu ubiegłego roku upragnionego tytułu czempiona WTCC. Jednak to nie on był sprawcą kolizji, a pijany kierowca na przeciwległym pasie. Łącznie w kraksie uczestniczyły aż cztery auta. Do wszystkiego doszło na ulicach angielskiego miasta Newmarket. Po wypadku trzy osoby znalazły się w szpitalu z poważnymi, acz niezagrażającymi życiu obrażeniami. Huff jest cały.

„Naprawdę mam sporo szczęścia". - przyznał Robert cytowany przez serwis Autosport. „Boli mnie nos po zaryciu w poduszkę powietrzną, jest też parę stłuczeń i siniaków, ale to nic poważnego.

„Nawet nie wiedziałem, co się stało. Zauważyłem tylko, że moje Camaro nagle huknęło. Zupełnie nie nadaje się do naprawy.

„Jedno auto się zepsuło i zjechało na przeciwległy pas. BMW podążające za nim zwolniło. Czerwony Golf pojawił się zza wzgórza i wpakował na ich obu oraz mnie. To było niczym katastrofa lotnicza - wszędzie odłamki pojazdów, na drodze leżała tylna oś bez kół.

„Trasę zamknięto na cztery godziny. Przyjechała karetka, dwie osoby wycinano z samochodu. Było naprawdę groźnie. Później okazało się, że kierowca Golfa jechał na podwójnym gazie, co jest niewybaczalne".

Huff w rzeczywistości już wrócił do ścigania - ostatniej soboty wygrał jedne zawody historycznych aut na torze Brands Hatch, prowadząc Austin Mini Coopera S z 1965 roku. Za tydzień 33-latek będzie rywalizował swoim Seatem Leonem WTCC na obiekcie Moscow Raceway, który Światowe Mistrzostwa Samochodów Turystycznych odwiedzą po raz pierwszy.