Bolidy IndyCar szokują dociskiem w 2016 roku. "Wyścigi będzie wygrywał Popeye!"

Bolidy IndyCar zyskały tak dużo docisku na sezon 2016, że bez wspomagania kierownicy mogą okazać się zbyt wymagające fizycznie dla zawodników, ostrzegł Simon Pagenaud.

Chevrolet oraz Honda rozwinęły na ten rok swoje pakiety aerodynamiczne dla samochodu amerykańskiej serii. Pagenaud miał okazję sprawdzić efekty prac pierwszego z wymienionych producentów podczas testów na torze Sonoma Raceway w środę i jest pod dużym wrażeniem. „Na pewno fajnie się jeździ - trochę jak w grze wideo! Ale robi się ciężko z dociskiem. Chyba nie ma teraz pojazdu, w którym doświadczałoby się większych przeciążeń bocznych". - mówił kierowca zespołu Penske portalowi Motorsport.com.

Pagenaud wcześniej nie był zwolennikiem pomysłu wyposażenia bolidu IndyCar we wspomaganie kierownicy, ale zmienił zdanie.

„Nie opowiadałem się za tym w latach 2012-2014, lecz teraz absolutnie uważam, że wspomaganie przydałoby się". - powiedział. „Według mnie zbliżamy się do momentu, w którym jego brak może zagrażać bezpieczeństwu".

„Cieszę się, że tak dużo trenowałem na siłowni tej zimy, ale debiutantom i paru innym zawodnikom będzie ciężko przejechać dystans wyścigu, zwłaszcza na krótkich owalach. Moim zdaniem zaczyna być zagrożone bezpieczeństwo".

„Rok po roku wzrastają siły G i dochodzimy do sytuacji, w której wyścigi będzie wygrywał Popeye!" Chilton zszokowany

Poruszenia nie krył także debiutujący w bolidzie IndyCar były kierowca Formuły Jeden Max Chilton.

„To był dla mnie trochę szok". - przyznał nowy reprezentant teamu Ganassi. „Nie jeździłem samochodem wyścigowym od sześciu miesięcy, a ostatnim razem prowadziłem bolid Indy Lights, więc musiałem uczyć się i toru, i auta".

„Docisk jest mega. Tor był wymagający, (ale) rano poszło mi zaskakująco łatwo. Byłem szybszy niż się spodziewałem".

„To naprawdę fajny pakiet i nie mogę się doczekać odkrywania go podczas sezonu".

Tegoroczna rywalizacja w IndyCar startuje 13 marca, tradycyjnie w Saint Petersburgu na Florydzie.