Giermaziak po 24h Le Mans: Mogliśmy spokojnie być w czołowej piątce

Kuba Giermaziak wierzy, że ukończyłby 24-godzinny wyścig Le Mans w najlepszej piątce najniższej kategorii GTE Am, gdyby nie dwa duże problemy z Ferrari, którym jechał.

Wicemistrz Porsche Supercup wystartował w najważniejszych zawodach długodystansowych świata jako pierwszy Polak w ich powojennej historii. Giermaziak poprowadził Ferrari 458 Italia GT2 brytyjskiego zespołu JMW Motorsport wspólnie z księciem Arabii Saudyjskiej Abdulazizem Turki al-Faisalem i Amerykaninem Michaelem Avenattim.

Załoga nr 66 ostatecznie zajęła 7. pozycję w GTE Am, czyli przedostatnią.  Jednak sześć samochodów z tej klasy nie osiągnęło mety. Giermaziak oraz jego partnerzy też nie uniknęli tarapatów. W największe wpadli nocą, gdy żółte auto zapaliło się podczas tankowania. Ogień szczęśliwie szybko ugaszono i można było kontynuować rywalizację, ale Ferrari poniosło spore straty czasowe.Potem w wozie doszło jeszcze do awarii amortyzatora. W 24h Le Mans sukcesem jest samo osiągnięcie mety, aczkolwiek przed wyścigiem Giermaziak liczył na podium.

Jednak teraz nie powiedział, że wspomniane przygody kosztowały go utratę wymarzonego wyniku. Choć wskazał, iż bez nich prawdopodobnie finiszowałby przynajmniej dwie lokaty wyżej.

„Jestem niewiarygodnie szczęśliwy z osiągnięcia mety w tym legendarnym wyścigu!" - zaczął. „To była niezwykła walka, podczas której za kierownicą spędziłem aż 10 godzin. Choć w trakcie całego wyścigu zdołałem się przespać tylko nieco ponad godzinę, to jednak w tej chwili nie ma to znaczenia.

„Prezentowaliśmy mocne tempo i gdyby nie dwie przygody z autem, moglibyśmy spokojnie być w czołowej piątce.

„Nasz samochód spisywał się naprawdę dobrze i praktycznie wszystko poszło zgodnie z planem.

„Chciałbym ogromnie podziękować firmie PKN ORLEN, gdyż bez jej wsparcia ten start byłby niemożliwy do zrealizowania, a także kibicom, których wsparcie pchało mnie do mety”.Giermaziak jeździł najdłużej z załogi, ponieważ był szybszy od swoich zmienników o 3-5 sekund na okrążeniu.

Ferrari teamu JMW Motorsport pokonało 13.6-kilometrowe okrążenie francuskiego toru Circuit de la Sarthe łącznie 320 razy, o 12 mniej niż zwycięskie auto w GTE Am. Okazało się nim inne Ferrari, wystawione przez rosyjską ekipę SMP Racing.W klasyfikacji ogólnej wyścigu samochód Giermaziaka zajął 36. miejsce na 55 aut.

Kuba już planuje udział w kolejnej edycji zawodów.