Motorsport  »  Sporty samochodowe  »  Rajd Dakar 2011, dzień 12: Analizy kierowców
Rajd Dakar 2011, dzień 12: Analizy kierowców

Rajd Dakar 2011, dzień 12: Analizy kierowców

Krzysztof Hołowczyc (BMW X3 CC): - To był udany etap pod względem nawigacji. Jean-Marc spisał się perfekcyjnie, nie popełnił żadnego błędu. Trafiały się trudne podjazdy, ale na hopkach i wielbłądziej trawie czułem się doskonale. Jestem zadowolony z drugiego miejsca. To pokazuje, że możemy walczyć z najlepszymi w tym rajdzie. Jacek Czachor (KTM 450): - Jak startowaliśmy była temperatura ujemna. Odcinek zaczął się po 500 kilometrach i wtedy już było 40 stopni upału. Dwanaście kilometrów przed końcem zgasł mi motocykl. Nie wiem czemu. Uruchomiłem go dopiero po pięciu minutach. Wypadłem ze swojej grupy i nie mogłem znaleźć ostatniego waypointa, kosztowało mnie to wszystko ze 20 minut. W dodatku bałem się, że mi zabraknie paliwa. Awansowałem w klasyfikacji generalnej, ale dzisiejszy odcinek zaliczam do strat. Ale już o tym zapominam i myślę o jutrzejszym etapie. Przed nami jeszcze dwa długie etapy, na których się rozstrzygnie klasyfikacja końcowa. Marek Dąbrowski (KTM 690): - Wielu zawodników dziś znalazło się po niewłaściwej stronie rzeki. Na drugim brzegu był waypoint, przez który trzeba było przejechać. Na szczęście wsparli nas kibice, którzy pomagali znosić motocykle ze skał. Etap był trudny, wymagający. Rzadko jechałem na trzecim biegu. Przed nami jeszcze dwa bardzo trudne dni, a później ostatni etap.
Giniel de Villiers (Volkswagen Race Touareg 3): - Dzisiaj był nasz dzień. Myślę, że wykonałem równie dobrą robotę jak mój pilot, Dirk von Zitzewitz. Jednak w końcu to jego geniusz sprawił różnicę. To wspaniale, że w końcu wygraliśmy odcinek w tym Dakarze, choć liczyłem, że dokonamy tego wcześniej. Po drodze musieliśmy zmierzyć się z wieloma trudnościami. Trzeba było kontrolować temperaturę silnika. Każda z topowych załóg co najmniej raz zabłądziła. No i był piasek - dużo miękkiego piasku. Końcowa część odcinka stanowiła prawdziwy labirynt w wyschniętych korytach rzek, w kanionach. Pewnie dużo załóg jeszcze szuka właściwej drogi.Nasser al-Attiyah (Volkswagen Race Touareg 3): - Zabłądziliśmy na około 7-8 minut. Potem dogoniliśmy Stephane'a Peterhansela i próbowaliśmy znaleźć właściwy szlak. Nagle zobaczyłem samochód Giniela de Villiersa i starałem się jechać za nim. Od tamtego momentu powiedziałem sobie, że muszę zachować spokój, wyluzować się i spróbować odnaleźć drogę. Jest okay, dotarliśmy do mety i mogę być całkiem zadowolony. Myślę, że to nasz wielki dzień. Nie wiem, które miejsce zajął Carlos, ale ja czuję się szczęśliwy.Stephane Peterhansel (BMW X3 CC): - To nie był zbyt dobry dzień, bo popełniliśmy dużo błędów. Rozpoczęliśmy spokojnie na wydmach, ale potem zabłądziliśmy i zagrzebaliśmy się, próbując przejechać przez wyschnięte koryto rzeki. Musieliśmy wysiąść i odkopać samochód. Nie zaliczyliśmy udanego odcinka. Próbowaliśmy atakować i mogliśmy uzyskać dobry wynik, bo jechaliśmy szybko.Carlos Sainz (Volkswagen Race Touareg 3): - Straciliśmy dużo czasu. Nie miałem dzisiaj żadnego szczęścia. Szybko zakopaliśmy się. Wybraliśmy niewłaściwą drogę raz, czy dwa razy. Przebiliśmy również oponę, a pod koniec zepsuła się skrzynia biegów. Nie poszło nam zbyt dobrze. Jeżeli Nasser nie popełni jakiegoś błędu, to koniec naszych szans.

Marc Coma (KTM 450): - To był kolejny trudny dzień. Było dużo nawigacji i partia wydm. Potem w wyschniętym korycie rzeki sytuacja również okazała się skomplikowana, bo trudno było nawigować. Trochę zabłądziłem, ale zdołałem odnaleźć właściwy szlak i nieźle finiszowałem. Zostały dwa bardzo ciężkie dni - i trzeba też pamiętać o ostatnim odcinku. Zawsze dobrze jest wygrać, ale myślę o tym, co nas czeka. Dzisiaj od początku było dobrze. Startowałem za czołówką, lecz zdołałem uzyskać najlepszy czas.Cyril Despres (KTM 450): - Popełniłem pierwszy duży błąd po 120 kilometrach. Jechałem dobrym tempem i przeczytałem 17 zamiast 117 w książce drogowej, przez co skończyliśmy w skałach z Verhoevenem. Straciliśmy tam dużo czasu, a na ostatnich kilometrach znowu popełniłem błąd. Zawróciłem i wpadłem w błotną dziurę. Nie dało się z niej wyjechać - zabrało mi to w sumie 10 minut. Myślałem, że stracę jeszcze więcej czasu. To był zły dzień, ale takie są maratony. Trafiają się dobre dni, trafiają też złe.

Ruben Faria (KTM 450): - To był bardzo trudny odcinek, wręcz zwariowany. Zgubiłem drogę co najmniej trzy, czy cztery razy, ale w końcu nie było tak źle. Pod koniec wszyscy błądzili w wyschniętym korycie rzeki.



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Rajd Dakar 2011, dzień 12: Analizy kierowców

Galerie zdjęć
Newsletter