Motorsport  »  Sporty samochodowe  »  Rajd Dakar 2011, dzień 15: Zeznania na mecie
Rajd Dakar 2011, dzień 15: Zeznania na mecie

Rajd Dakar 2011, dzień 15: Zeznania na mecie

Rajd Dakar 2011 (samochody)
#1 Nasser al-Attiyah (Volkswagen Race Touareg 3): - Zrobiliśmy to! Jestem taki szczęśliwy! Przejechaliśmy dobry, czysty odcinek. Myślałem już tylko o mecie. Wygranie Dakaru wiele znaczy - dla mnie, dla moich rodaków, dla mojego kraju i dla mojego teamu. To wielkie zwycięstwo. Trudno przekazać wszystko, co dzieje się w mojej głowie, ale to bardzo miłe uczucie. Pokazaliśmy, że jesteśmy najsilniejszym zespołem na świecie. Team wygrał Dakar po raz trzeci. To również największe chwile w mojej karierze. Myślę, że teraz ludzie w końcu dowiedzą się, gdzie leży Katar. #2 Giniel de Villiers (Volkswagen Race Touareg 3): - Ten ostatni odcinek był okazją do pokazania umiejętności jazdy. To dobrze wreszcie ukończyć, szczególnie po długim odcinku wczoraj. Mieliśmy bardzo długie dni w tym roku, ale to jest taki Dakar, jaki powinien być. Pierwsze, drugie i trzecie miejsce, to niezłe osiągnięcie dla Volkswagena. To także kolejne zwycięstwo z rzędu. Ukończenie na drugim miejsce jest dla mnie wspaniałe. Muszę pogratulować Nasserowi. Pojechał świetny rajd. #3 Carlos Sainz (Volkswagen Race Touareg 3): - Przed startem w Dakarze wiesz, że będzie ciężko. Wszystkie Rajdy Dakar są ciężkie. Tak już jest. Nie, nie jestem rozczarowany. Tak dzieje się w rajdach. Po dwóch ciężkich tygodniach nie zostało już nic do powiedzenia. Starałem się najlepiej, jak mogłem.
#4 Stephane Peterhansel (BMW X3 CC): - Rzeczy nie ułożyły się tak, jak mogłyby się ułożyć. Mieliśmy wszystko, co konieczne do podjęcia walki. W pierwszym tygodniu byliśmy na właściwym miejscu - tylko parę minut za liderami, ale potem wszystko się posypało z powodu moich błędów. Trafiały się błędy nawigacyjne i oczywiście, pewne problemy techniczne. No i w końcu nie uzyskaliśmy lepszego wyniku, niż przed rokiem. Znowu mamy czwarte miejsce. Taki jest motosport. Dakar to zdradliwy rajd, wiemy o tym. Musisz poradzić sobie z błędami i pułapkami, żeby odnieść sukces. W przyszłym roku znowu spróbujemy. Musimy przemyśleć naszą taktykę i znaleźć sposoby na poprawienie samochodu. Mamy już parę pomysłów.#5 Krzysztof Hołowczyc (BMW X3 CC): - Szkoda, że Peterhansel jechał dziś wolno, bo byliśmy w jego kurzu i trochę straciliśmy. Ale i tak było bardzo szybko. Od początku rajdu byliśmy na piątej pozycji. Przez cały rajd nikt się nie zepsuł, nie miał większych kłopotów. Przed nami są sami zwycięzcy Rajdu Dakar, co jest dla nas nobilitujące, ale traktuję to też jako prognostyk. Wierzę, że nam się też to uda. To wspaniałe, że ORLEN umożliwił mi jazdę lepszym samochodem. Poza jedną drobną awarią mieliśmy czyste przejazdy. Do tego fantastyczna nawigacja Jean-Marca, który był jednym z najlepszych pilotów całego rajdu.
Rajd Dakar 2011 (motocykle)
#1 Marc Coma (KTM 450): - Najważniejsze było utrzymanie koncentracji, więc skoncentrowałem się na mojej jeździe. To był jedyny sposób, żeby wygrać. Ciężkie było to, że nie mogłem opuścić gardy nawet na sekundę. Kiedy kończył się jeden ciężki etap, następny był jeszcze cięższy. Wszyscy wiemy, że Dakar jest trudnym rajdem, ale w tym roku było szczególnie trudno. To zwycięstwo stanowi nagrodę za całą ciężką pracę, nagrodę za wiele przepracowanych lat i wiele stresu w ostatnich dniach. To premia za dobrą jazdę i tyle poświęceń przez lata. Muszę złożyć hołd wszystkim ludziom w moim teamie. Wszystkim, którzy mnie wspierali. Mieliśmy ambitne cele i aby je osiągnąć, musieliśmy mieć wszystko, co najlepsze w Dakarze. Musieliśmy wszyscy chcieć pracować dla jednego celu. Jak każdy w tym rajdzie, przeżywaliśmy trudne chwile. Teraz zamierzam trochę odpocząć i pomyśleć o przyszłości. Bo to prawda, że podczas rajdu, przy nieustannym stresie, długo nie mam czasu na myślenie o niczym innym.#2 Cyril Despres (KTM 450): - Ten odcinek jest inny, jeżeli zajmujesz pierwsze miejsce, jak było w moim przypadku przed rokiem. Wtedy chcesz, żeby dystans był krótszy. Gdy jesteś drugi, chciałbyś mieć dłuższy odcinek. Tak czy owak, to zawsze miłe uczucie ukończyć Dakar, szczególnie tutaj, gdzie wita nas tyle ludzi. Jest mi smutno, że nie mogłem uzyskać lepszego wyniku, choć mam już w dorobku jedenaście Dakarów - trzy wygrałem i osiem razy byłem na podium. Jeszcze jeden sukces byłby wspaniały. Nie mogłem jednak lepiej wypaść. Popełniłem dwa drobne błędy, które miały poważne konsekwencje.
 
#10 Jacek Czachor (KTM 450): - Bardzo się cieszę z tego wyniku. To był morderczy rajd. Jechałem świetnie, na szóstkę, nie miałem żadnej wywrotki. Popełniłem dwa błędy nawigacyjne, ale nie okazały się one bardzo kosztowne. Dziś dogoniłem zawodników i jechałem z nimi w kurzu, musiałem się w nim trzymać. Nie roztrwoniłem przewagi nad Knuimanem, zresztą jestem jego zmorą, bo pokonałem go już drugi raz. Cieszę się tym bardziej, że w stawce motocyklowej poziom jest bardzo wysoki. Nikt mi nie może zarzucić, że jechałem tylko po to, aby dojechać - dałem z siebie wszystko. Dzięki sponsorowi, firmie PKN ORLEN, mogłem się perfekcyjnie przygotować do Dakaru, choćby podczas treningów w Maroku. Żałuję tylko, że Kuba Przygoński złamał rękę i nie mógł wystartować. Widziałem, co robił na treningach i wiem, że mógł tu być nawet w pierwszej piątce. Gratuluję też Markowi - walczył o najlepszą piętnastkę, miał znakomity wynik, choć niektórzy już w niego zwątpili po kontuzji. A to z pewnością jeszcze nie jest jego ostatnie słowo.#16 Marek Dąbrowski (KTM 690): - Dawno nie byłem tak szczęśliwy. Ten rajd się ciągnął bardzo długo, ciężko było go w ogóle ukończyć. Każdy kolejny kilometr był coraz trudniejszy. Walka trwała do ostatnich chwil.
Rajd Dakar 2011 (quady)
#1 Alejandro Patronelli (Yamaha Raptor 700): - Ciężko. Bardzo ciężko. Jeśli przeanalizujemy to, co się wydarzyło, to coś niesamowitego. Straciliśmy nasze tempo, Marcos odpadł. W zasadzie nie powinno nas tu być. Straciłem nadzieję, gdy doznałem kontuzji ręki. Było wciąż 400 km do pokonania tamtego odcinka i 7 czy 8 etapów. Wtedy pomyślałem sobie, że jeśli moja ręka wytrzyma 400 km, to dam radę pojechać i pozostałe 5000 kilometrów. No i oto jestem. Mistrz z jedną i pół ręki! Cóż za wynagrodzenie. Nie wygrałem niczego od 2000 r., a teraz jestem numerem jeden Dakaru. Wprost nie mogę w to uwierzyć.#3 Łukasz Łaskawiec (Yamaha Raptor 900): - Startowałem jako trzeci zawodnik na quadzie. Już na dziesiątym kilometrze wyprzedziłem Halperna, który wyjechał na trasę 30 sekund przede mną. Na około trzydziestym kilometrze zacząłem dobierać się do skóry Declerckowi. Do niego traciłem trzy minuty po wczorajszym etapie. Widząc Francuza w zasięgu, odkręciłem manetkę chyba już do oporu. Gdy go wyprzedzałem na polnej drodze, miałem 160 km/godz. Zdążyłem tylko zauważyć wielkie zdziwienie Declercka. Czasówka była wyjątkowo krótka, ale za to strasznie szybka. Cały czas goniłem 140-150 km/godz. W ferworze o mały włos nie przekroczyłem ograniczenia prędkości do 50 km/godz. na długości jednego kilometra przed metą. I wtedy powrócił koszmar z drugiego dnia rajdu. Znowu zaczęło gotować mi się paliwo. Modliłem się tylko, żeby quad dał radę dojechać do końca, i… udało się! Na finiszu wielka radość. Rajd praktycznie ukończony. Tego dnia odniosłem pierwsze etapowe zwycięstwo. Gdy dojechał Declerck okazało się, że mam nad nim 57 sekund. przewagi. Szok, niedowierzanie! Łzy same cisnęły mi się do oczu. Wszyscy mi gratulowali: mój team, chłopaki z ORLEN-u. Również Declerck przyszedł z gratulacjami. Nie mógł uwierzyć, że go wyprzedziłem. On jechał 140 km/godz. i już nie mógł z quada więcej wycisnąć, a ja po prostu przejechałem obok niego. Myślał, że stoi w miejscu.
Rajd Dakar 2011 (ciężarówki)
#2 Firdaus Kabirow (Kamaz 43269): - Ostatni etap był bardzo szybki. Jechałem w kurzu, więc nie mogłem zbyt wiele odrobić. W każdym razie moje szanse na zwycięstwo poległy kilka dni temu, gdy straciłem sporo czasu. Dla mnie to nie jest rozczarowanie, a wręcz się cieszę. Mamy trzy ciężarówki Kamaz na pierwszych trzech pozycjach. Ponadto doskonale wiem, że Czagin jest ode mnie szybszy. On zasłużył na to zwycięstwo w pełni.#25 Rafał Marton (pilot Grzegorza Barana, MAN TGA): - Ostatnie 180 kilometrów przejechaliśmy bardzo spokojnie, bez przygód. Na całe szczęście, bo w tegorocznej edycji nie brakowało ich. Jesteśmy na mecie i bardzo się cieszymy, bo długo czekaliśmy na ten moment. Niestety, nie udało nam się poprawić zeszłorocznego wyniku, ale w obliczu przygód, jakie nas spotkały, to sama meta jest już sukcesem. Wreszcie możemy się wyluzować.



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Rajd Dakar 2011, dzień 15: Zeznania na mecie

Newsletter
Galerie zdjęć