Motorsport  »  Sporty samochodowe  »  Rajd Dakar 2011, dzień 7: Wywiady
Rajd Dakar 2011, dzień 7: Wywiady

Rajd Dakar 2011, dzień 7: Wywiady

Krzysztof Hołowczyc (BMW X3 CC): - To nie był etap skonstruowany pod nasz samochód. Było bardzo ciężko. Musiałem w pewnym momencie odpuścić. W przeciwnym razie byłyby przebite koła i moglibyśmy zniszczyć rajdówkę. Moja pozycja w klasyfikacji jest dość klarowna, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że Mark Miller nadchodzi. Dzisiaj pojechał rewelacyjnie. Mój samochód woli twardsze trasy. Mamy bardzo twardo zestrojone zawieszenie i na miękkim fesz-feszu po prostu samochód pływał. Nie byłem w stanie nim precyzyjnie skręcać. Bałem się, że przywalę w jakiś kamień i tam skończy się dla nas rajd. Jestem przekonany, że ten odcinek specjalny i tak zabierze wiele samochodów. Jacek Czachor (KTM 450): - Przed nami jeszcze siedem dni ścigania i dwa tak długie etapy, jak dzisiaj. Jutro mamy dzień odpoczynku, zdecydowanie się nam przyda. Początek etapu wiódł przez wydmy. Niestety, jechałem w grupie i strasznie się kurzyło. Po tankowaniu zaczął się bardzo nieprzyjemny teren: fesz-fesz, spalona ziemia, kamienie, czyli całe spektrum różnych nawierzchni. Jadąc nie mam nawet czasu przyjrzeć się, po czym jadę. Muszę się mocno koncentrować na trasie, gdyż tempo tego rajdu jest bardzo wysokie. Cały czas trzymam gaz do oporu. Na razie mam za sobą sześć etapów i siedemnastą lokatę. Jeśli podskoczę parę pozycji, będę bardzo zadowolony.

Marek Dąbrowski (KTM 690):
- Początek etapu był rewelacyjny. Miałem dużą frajdę jadąc po wydmach. Później przyszedł jednak bardzo trudny teren. Trochę nie wytrzymały mi ręce i zaczęły boleć, musiałem trochę zwolnić. Bardzo się zmęczyłem wybierając dziury. Mamy połowę rajdu, pozycja jest lepsza niż zakładałem, więc jest OK. Teraz trzeba będzie zregenerować organizm i od niedzieli znowu atakować. Carlos Sainz (Volkswagen Race Touareg 3): - To był dla nas bardzo dobry odcinek. Dogoniliśmy Petera i Nassera, którzy jechali razem, a potem zobaczyłem, że Peterhansel się zatrzymuje. Znajdowaliśmy się w kurzu za Nasserem, bardzo blisko niego. Ja również przebiłem oponę i straciłem parę minut. Nie lubię tego typu odcinków. Są trudne i niebezpieczne. W wynikach jest bardzo ciasno. Do dnia przerwy, różnice są bardzo małe - 2:30 to jest nic.
Nasser al-Attiyah (Volkswagen Race Touareg 3): - W pewnym miejscu dogoniłem Stephane'a, który zakopał się lub miał jakieś inne problemy. Potem pozwoliłem mu się wyprzedzić. Stephane znalazł się w bardzo złym miejscu i przebił oponę. Od tamtego momentu cisnąłem już aż do mety. Nie lubię tego odcinka, bo jest naprawdę zbyt ryzykowny i dla nas bardzo niebezpieczny. Teraz mam duży ból głowy. Jutro dzień przerwy i przyjrzymy się temu, co się dzieje. Nadal trwa wielka walka z Carlosem. Jest dobrze.Stephane Peterhansel (BMW X3 CC): - Dzisiaj nie poszło mi zbyt dobrze. Ominęliśmy jeden waypoint, kiedy przejeżdżaliśmy przez wydmy. Musieliśmy zawrócić i straciłiśmy 4-5 minut. Potem mieliśmy serię przebić - w sumie cztery. Wieźliśmy tylko trzy zapasowe koła, więc musieliśmy się regularnie zatrzymywać i pompować ostatnie przebite koło. Dzisiaj słono zapłaciliśmy za naszego pecha. To złe wiadomości przed dniem przerwy.Ruben Faria (KTM 450): - To był wyjątkowo ciężki odcinek - bardzo długi i nierówny. Początkowo jechałem moim tempem i do punktu tankowania chyba straciłem trochę czasu. Potem przyspieszyłem. Na 200 km przed metą wyprzedziłem Despresa, Comę, Rodriguesa i Chaleco. Zostałem w tej grupie, więc myślę, że powinienem wygrać. Jako woziwoda Cyrila, zawsze jadę rozsądnie, jednak czasem mogę wykorzystać sytuację. Dzisiaj rano startowałem jako siódmy i to mi pomogło. Myślę, że Cyril będzie ze mnie zadowolony.Cyril Despres (KTM 450): - Dla mnie był to bardzo trudny odcinek. Przez 220 kilometrów dokuczały mi wibracje silnika, więc dzień odpoczynku świetnie zrobi maszynie i jeźdźcowi. Nie wiem, jaka była przyczyna wibracji. To zaczęło się po punkcie tankowania i zastanawiałem się, czy się nie zatrzymać, czy silnik nie wybuchnie. Trochę zwolniłem i w końcu finiszowałem z takim samym czasem, jak inni. Szczerze mówiąc to cud, że ukończyłem odcinek. Jedyna pozytywna rzecz jest taka, że tu dotarłem. Trząsłem się przez 200 kilometrów i nie czułem się pewnie.

Marc Coma (KTM 450): - Odcinek był bardzo ciężki - początkowo z wydmami, potem z nawigacją, bardzo techniczny do około dwusetnego kilometra. Nie można było się rozpędzić i ciężko było otwierać drogę. Miałem wrażenie, że ciągle jestem w tym samym miejscu, bo tyle było fesz-feszu. Mamy za sobą naprawdę ciężki dzień.



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Rajd Dakar 2011, dzień 7: Wywiady